środa, 30 grudnia 2009

Krewny mielonego. Z Ameryki.



Każdy ma swoje ulubione rzeczy, zajęcia, miejsca, małe rytuały, etc, nieprawdaż ? Ulubione smaki, zapachy, kolory, powiedzenia…takie małe puzzle, które po ułożeniu tworzą idealną całość dającą uczucie chwilowego spełnienia, wypełnienia misji czy jakkolwiek to nazwać – ja to nazywam…nie, nie powiem:D

Ale powiem, że niektóre z nich ewoluują a niektóre pozostają niezmienne przez całe życie, i że najfajniejsza jest świadomość ich posiadania i robienia z nich użytku. Taka mała amelizacja życia:)

W związku z nostalgicznym okresem w jakim się właśnie znajdujemy zacząłem sobie przypominać o moich dopalaczach, ach... 
Jeden, ten z gatunku nieśmiertelnych, to obowiązkowy spacer po Monciaku do końca molo. Wtedy wiem, że byłem w Trójmieście i tylko wtedy wizyta może być uznana za odbytą i spełnioną. Takie podbicie delegacji he!he!
Drugi, jeszcze niezakwalifikowany czasowo, ale mocno obecny (pewnie to zauważyliście;)) to niebieski ser pleśniowy. Naprawdę potrafi wynieść danie na zupełnie inny poziom abstrakcji…

Wracając do Sopotu i Monciaka, nigdy nie zapomnę pani z okienka* sprzedającej gofry, zapiekanki i burgery, która wychylała się i krzyczała: buurgieeraa! burgiera prosze!!!
Zawsze mnie to rozbawiało, do tego stopnia, że weszło do mojego słownika i nie ma już burgera – jest burgier. Klasyka. Jak Le Big Mac z Pulp Fiction.




Szkoda tylko trochę, że burger często kojarzy nam się właśnie z tego typu miejscami, lub sieciami fast foodów, bo przecież to naprawdę szybkie, sycące i satysfakcjonujące danie. Oczywiście pod warunkiem, że jest przyrządzone z dobrej jakości składników i z odpowiednio zaaranżowanymi dodatkami. Muszę przyznać, że jest to częsty gość na moim stole z butelką dobrego wina i wielką michą sałaty z kiełkami, burakami etc. zamiast frytek.

Mój ulubiony burger, przepraszam burgier to…aaa, w sumie podam Wam przepis:)


1kg mielonej (nie chudej) wołowiny
1 mała czerwona cebula (drobno posiekana)
½ czerwonej chilli (posiekanej)
Łyżka posiekanej natki pietruszki
Łyżeczka listków tymianku
1-2 ząbki czosnku (posiekany i zmiażdżony)
Łyżka angielskiej musztardy w proszku lub zwykłej Dijon
4-5 łyżek keczupu
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz (10-12 obrotów młynka)
1 jajko
Niebieski ser pleśniowy


Do serwowania
Dobrej jakości bułki do burgerów lub świeże ciabatki
Majonez
Krążki czerwonej cebuli
Plastry pomidora
Misa sałaty


Wymieszaj wszystkie (oprócz jajka) składniki dokładnie do momentu aż mięso stanie się kleiste. Wtedy dodaj jajko i wymieszaj. Uformuj małego “burgerka” i usmaż na próbę, żeby wiedzieć czy nie wymaga doprawienia. Jeżeli miks Ci odpowiada uformuj kulki (powinno wyjść 5-6), połóż na desce i spłaszcz je dłonią lub spatulą formując kształt.


Ważne! Nie zasmażaj burgerów “na śmierć”. Po usmażeniu powinny być nadal soczyste. Najlepszym sposobem oceny jest lekkie rozcięcie na środku lub obserwacja soków. Jeżeli soki płyną czyste (bez brązowej krwi) - powinny być OK.


Moim zdaniem należy smażyć je na bardzo mocno rozgrzanej patelni z małą ilością tłuszczu ( one i tak wytopią tłuszcz, który dobrze jest odlać, aby zapobiec ich gotowaniu-w końcu mamy je smażyć –czyż nie ?) – przez pierwszą minutę lub dwie do zbrązowienia. Potem przewrócić na drugą stronę i smażyć kolejne dwie minuty. Dokończ pod grillem lub zmniejsz delikatnie ogień kontynuując smażenie na kuchence. Na minutę przed końcem dodaj plastry sera, żeby miały szansę lekko się rozpuścić.

* W związku z tym, że dawno (parę lat) nie byłem w 3mieście nie wiem czy nadal tam jest, ale okienko znajdowało się mniej więcej na wysokości ulicy Haffnera.

** Możesz je przechowywać w lodówce 2-3 dni w stanie nieusmażonym.

*** Życzę Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku 2010!!!

wtorek, 29 grudnia 2009

Chleb z piklowanymi orzechami włoskimi i rodzynkami








Koniec roku – czas podsumowań, wymyślania noworocznych postanowień, top-ów 10, 20 czy 100, ale nie bójcie się, nie będę nic takiego robił.

Ja w ogóle nie przywiązuję większej wagi do tego wydarzenia a w zasadzie imprezy Sylwestrowej. Ona niestety rzadko jest udana ze względu na zbyt wielkie oczekiwania i poprzedzające ją tygodnie planowania:). Moim zdaniem jedynym warunkiem dobrej imprezy (jakiejkolwiek) jest spontaniczność. Dlatego jeszcze czekam z decyzją:)

Dwa lata temu postanowiliśmy, że idziemy na imprezę na dwa dni przed. Było super. Shoreditch House, basen na dachu, duuuużo szampana, dwa piętra do zabawy, fajni ludzie, Jonathan Rhys Meyers z dziewczyną był też, ale uciekł zaraz po północy…

Parę lat wcześniej podobnie było w Olsztynie. Zero planów - szybka akcja. Wszystko zgrało się perfekcyjnie - miejsce, muza, towarzystwo...

Wracając do początku, nie chcę podsumowań, chcę tylko dokończyć coś co obiecałem dawno temu czyli podać przepis na


Chleb z piklowanymi orzechami włoskimi i rodzynkami

Fermente/ zakwas
200g mąki tortowej
200g jogurtu naturalnego
40g rodzynek
4g drożdży
200ml ciepłej/letniej wody


Wymieszaj wszystkie składniki i zostaw w ciepłym (idealnie gdy 18°C-20°C) miejscu na jeden dzień. Możesz zakwasu użyć już teraz lub go „hodować” podobno w nieskończoność. Przez kolejne cztery dni dodawaj 100g mąki i 100ml wody. Szóstego dnia przecedź go i wyrzuć rodzynki.


Jeżeli zamierzasz go używać, musisz go dokarmiać na zasadzie co zostało wyjęte musi być dodane, czyli wyjmując 100g zakwasu dodajesz 50g mąki i 50ml wody.
Podobno we Francji są piekarnie, których zakwasy są podtrzymywane przez pokolenia.


Chleb
375g mąki tortowej (245g do zaczynu i 130g do ciasta)
450ml wody
100g fermente/zakwasu
2 łyżki miodu
90g drożdży
625g mąki granary (lub pełnoziarnistej)
20g masła
15g soli
40g rodzynek
90g odciśniętych piklowanych orzechów włoskich

Żeby zrobić zaczyn wymieszaj dokładnie 245g mąki, wodę, zakwas, 1 łyżkę miodu i drożdże. Odstaw na pół godziny w ciepłe miejsce.


Następnie dodaj pozostałe składniki i dokładnie wymieszaj i wyrób przez ok. 6-8 minut. Jeżeli ciasto jest zbyt twarde- dodaj wody-zbyt miękkie- mąki. Podziel na bochenki lub foremki, oprósz mąką i zostaw do wyrośnięcia przez ok. 20 minut. Rozgrzej piekarnik do 220°C i piecz przez 40-45 minut.
Wyjmij na metalową kratkę, odczekaj ok. 20 minut przed krojeniem.


*Za jakość zdjęć odpowiedzialne są dzisiaj: francuski Paul Mas Cabernet Sauvignon i portugalskie Altano Douro – bo jak wiadomo wino i chleb to esencja życia jest:)

**Mąka granary to marka/brand firmy Hovis, która trzyma przepis na tą mąkę w sekrecie.

***Technikę używania zaczynu nauczyli Francuzów polscy piekarze w XVIII/XIX wieku. W Anglii nazywa się to flying lub polish starter.

niedziela, 27 grudnia 2009

Zimowa sałatka z gruszką, miodowym pasternakiem i niebiesko-serowym sosem




Ponieważ byłem grzeczny przez cały rok, dostałem pod choinkę prezent- Hurraaa! – piękną płytę polskiego piosenkarza (he!he!) PABLOPAVO I LUDZIKI.

Święty Mikołaj zna mnie ładnych parę lat i wie, że lubię rzeczy ładne, mądre i lekko wyprzedzające swój czas (słowo prekursorskie tutaj nie do końca pasuje), w zwiazku z czym ten prezent był strzałem w samo sedno.




Płyta jest ładna na zewnątrz i mądra wewnątrz, świeża i autentyczna. Ostatnimi polskimi produkcjami, które zrobiły na mnie takie wrażenie były CKOD, Pogodno i Skalpel. No, jeszcze VooVoo z kobietami.  Mówiąc w skrócie to reggaehiphopoworaggamuffinowowarszafskifolkacidjazzowy plus treściwe teksty:D


Nie zanudzając, inteligentnie zbalansowane połączenie dobrych składników- zupełnie jak w mojej dzisiejszej sałatce, która doskonale wpisuje się w poświąteczny czas odpoczynku poprzejedzeniowego…



Zimowa sałatka z gruszką, miodowym pasternakiem i niebiesko-serowym sosem
(4 porcje)


4 małe pasternaki
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka miodu
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
2 gruszki o sztywnym miąższu
4 garści rukoli
80g orzechów macadamia


Dressing
150g sera Gorgonzola lub innego ostrego niebieskiego sera pleśniowego
3 łyżeczki soku z cytryny
120 ml oliwy z oliwek


Rozgrzej piekarnik do 200°C. Obierz i potnij na ćwiartki (wzdłóż) pasternak, ułóż na blasze, polej oliwą i wymieszaj, żeby oliwa go pokryła. Polej miodem i dopraw solą i pieprzem. Piecz ok. 20 minut do otrzymania złotawego koloru. Wyjmij i lekko ostudź.


Na suchej patelni stostuj orzechy aż nabiorą brązowawego koloru (ok. 2-3 minut).


Żeby zrobić dressing, widelcem zmiażdż ser w misce, następnie wmieszaj do niego sok z cytryny. Mieszając dodaj oliwę, trochę soli i pieprzu, żeby otrzymać w miarę gładki sos ( ja lubię mieć grudki sera:)).


Potnij gruszki w ósemki, w misce wymieszaj rukolę z połową dressingu i ułóż na czterech talerzach, następnie zaaranżuj gruszki, orzechy i polej resztą dressingu.


Smacznego!


Przepis jest moją wersja sałatki podpatrzonej u Celii Brooks Brown.

czwartek, 24 grudnia 2009

Życzenia Świąteczne




permanentnych
kulinarnych inspiracji
smakowych rewelacji
natchnienia mocy
miłosci wiele
ciast wyrośniętych
palców niepociętych
świąt wesołych
w sylwestra fajerwerków
w dwa tysiące dziesiątym
żadnych zakrętów


życzę Wam z całego serca


Arek


środa, 23 grudnia 2009

Anchovies na dwukolorowym carpaccio z buraków




Uwielbiam pisać listy ( w sumie powinienem użyć czasu przeszłego, ponieważ ta forma komunikacji już podobno nie istnieje:)), tyle można w nich powiedzieć, przekazać , narysować… uwielbiam je też dostawać, czuć zapach papieru i tej drugiej osoby…Kiedyś pisałem ich wiele.

Zupełnie inaczej przedstawia się moja relacja z pocztówkami świątecznymi. Jestem beznadziejny. Kupuję je już w listopadzie i wysyłam najszybciej w wigilię ( o ile jest to dzień pracujący) lub po, straszne:)




Ten przepis też jest takim ostatniominutowym twistem do Waszego menu, o ile ktoś zwróci na niego uwagę w ferworze zajęć. Mimo wszystko polecam jako niespodziewany as z rękawa.


Zaskoczcie swoich gości - wypasiona nazwa i naprawdę świetne danie!

Anchovies na dwukolorowym carpaccio z buraków

(4-5 porcji)

16 białych anchovies (w zalewie olejowej)
½ kg buraków (najlepiej w dwóch kolorach)

Marynata
50ml oliwy z oliwek
Sok z ¼ cytryny
1 ząbek czosnku (cieniutko pokrojony)
Sol morska
Świeżo zmielony pieprz

Dressing
2 szalotki (drobno posiekane)
1 łyżka posiekanego szczypiorku
½ łyżki białego octu winnego
3 łyżki oliwy z oliwek


Obmyj anchovies z oryginalnej zalewy (ze słoika/puszki) i osusz ręcznikiem papierowym. Wymieszaj dokładnie składniki marynaty i zalej nią anchovies, przykryj folią i odstaw do lodówki na przynajmniej 24 godziny.

Ugotuj lub upiecz buraki. Obierz i pokrój w 3-5mm plastry. Ułóż na talerzach.

Wymieszaj składniki dressingu i polej nim „carpaccio”. Wyciągnij anchovies z marynaty. Usuń palcami marynatę z rybek i ułóż je na burakach. Polej resztą dressingu.


Proste a działa. Smacznego!

sobota, 19 grudnia 2009

Aromatyczna chałwa marchewkowa



Pisząc ostatniego posta przypomniałem sobie kolejne Christamas Party (tak, tak się to nazywało w mojej dawnej firmie), które było równie dobre, jak nie lepsze:)


Organizatorzy naszych imprez nigdy nie oszczędzali na atrakcjach, które miały nam wynagrodzić trudy roku i dać kopa na kolejne parę miesięcy (do kolejnej tzw. konferencji) – w końcu byliśmy najlepsi na rynku i na to zasługiwaliśmy :D.


W związku z czym było bogato he!he! – najlepsze zespoły, artyści, duuużo dobrego jedzenia, picia i jak zwykle przygotowane cztery sale tematyczne, etc.


Nauczony doświadczeniem, że zbyt duży rekwizyt może być problemem (zwłaszcza w drodze powrotnej;)), postanowiłem tego roku wtopić się w kolorowy tłum grupy Karnawał w Rio. Jednak na godzinę przed imprezą, kupiłem rastamański beret, który okazał się kluczowym elementem dalszych wydarzeń…Mój skromny beret bardzo spodobał się chłopakom z Blenders.


Kiedy się poznaliśmy, szybko okazało się, że mamy podobną kumację co doprowadziło do wspólnego zakończenia imprezy parę godzin później. W trakcie naszej mini libacji byliśmy parę razy zaczepiani przez moich współpracowników z innych regionów i zdarzało mi się przyjmować osobiste gratulacje za udany występ. Znalazł się nawet jeden czujny, który stwierdził, że mnie nie widział na scenie, ale chłopacy powiedzieli mu, że gram na samplerze i poprosili mnie o wyjaśnienie na czym to polega:).


Znajomość z Szymonem i Noskiem przetrwała przez parę miesięcy, dzięki czemu udało mi się bywać w „nieosiągalnym” dla zwykłych śmiertelników sopockim SPATiF-ie i poznać malarski dorobek mamy Szymona…


Wracając jednak do teraźniejszości, wspominałem ostatnio o uniwersyteckim party. Odbyło się ono w uznanej, szeroko komentowanej i chwalonej restauracji Brilliant w Southall (tzw. hinduskiej dzielnicy Londynu). Oprócz doskonałego jedzenia, miałem szansę obejrzeć kuchnię w trakcie pracy i spróbować chlebka naan wyciągniętego prosto z glinianego pieca tandoori.




Jednak tym co przyciągnęło moją uwagę natychmiastowo i najbardziej był słodki marchewkowy deser podawany z lodem. Postanowiłem więc go odtworzyć i zinterpretować. Oto moja wersja:)


Aromatyczna chałwa marchewkowa
(4-5 porcji)


300ml mleka
8 rozgniecionych kardamonów (tylko czarne ziarenka)
Szczypta ziaren kminu rzymskiego
50g masła (najlepiej klarowanego)
120g cukru
½ kg marchwi (startej na małych oczkach)
Sok z ½ cytryny
Garść drobno posiekanych pistacji lub migdałów



W małym rondelku zagotuj mleko z kardamonem i kminem rzymskim. Gotuj aż odparuje do ok. 100ml.


W innym rondlu roztop masło dodaj marchew i cukier i smaż na małym/średnim ogniu mieszając, żeby rozpuścić cukier. Dodaj zredukowane mleko z kardamonem i kminem (bez kożucha!). Mieszając i uważając, żeby nie przypalić gotuj do odparowania płynów i otrzymania szklistej, prawie stałej masy. Powinno to zająć ok.20-30 minut. Pod koniec dodaj sok z cytryny do smaku i odparuj. Wrzuć posiekane pistacje, wymieszaj i podawaj kiedy jeszcze ciepłe z lodami waniliowymi.


Pycha! Spróbuj koniecznie!

* Jeżeli lubisz więcej atrakcji dodaj namoczonych rodzynek.
** Można podawać również w temperaturze pokojowej lub na zimno.
***Jeżeli czyta to któryś z Blendersów- przypominam się, pozdrawiam i czekam na kontakt :)

czwartek, 17 grudnia 2009

Paté z kaczych wątróbek z grzybami i kasztanami



Z za zamkniętych podwójnych drzwi dolatywał męski głos, śpiewający z praskim akcentem, przy akompaniamencie banjo …Moja mila, cóżeś ty mnie uczynila…lub coś w tym stylu.


Zastanawialiśmy się czy powinniśmy tam wejść (niby dlaczego nie? Co nam zrobią? Przecież to my mamy arsenał w futerale mojej gitary…). Zatrzymaliśmy się na chwilę, spojrzeliśmy sobie w oczy i bez słów chwyciliśmy za klamki. Drzwi otwarły się szeroko. Wszyscy zamilkli a facet ciął solo na banjo…

Bar był w rogu po prawej a po lewej stała stara ławka ewidentnie wyniesiona z kolejowego dworca. W ladzie chłodniczej leżały tylko galaretka z nóżek, jakiś pasztet i cztery butelki wódki czystej.


Puściłem oko do bufetowej i dostaliśmy dwie szklanki whisky, ciepłej bo lada nie działała…

ooo ooo cóżeś ty mnie uczynila…śpiewał koleś w kraciastych spodniach, a ja przyciskałem futerał do piersi…


Opuściliśmy lokal bez rozróby i dołczyliśmy do grupy egzotycznych tancerek, które własnie wchodziły do kasyna.
-Pan z gitarą nie wejdzie.
-Ale jak to? Przecież to moja gitara!
-Aaa, skoro tak, to prosz…

To było jedno z lepszych Xmas party na jakich byłem, teraz głównie je przygotowuję, chociaż wczoraj gościłem się na dwóch -uniwersyteckim i sąsiedzkim.

Na sąsiedzkie przygotowałem:



Paté z kaczych wątróbek z grzybami i kasztanami


500g kaczych wątróbek
2 szalotki
2 ząbki czosnku (plasterki)
100g masła
50g sklarowanego masła (do zakonserwowania gotowego pasztetu)
25ml brandy lub porto
Garść suszonych grzybów
10 kasztanów (upieczonych, obranych i rozdrobnionych)
Sól morska
Świeżo mielony pieprz


Namocz grzyby a potem obgotuj je w małej ilości wody przez 5 minut i odsącz. Potnij w kostkę, odstaw na później.


Oczyść wątróbki z żył i tłuszczu a następnie opłucz i osusz.

Rozgrzej masło w rondlu, dodaj cebulę, czosnek, i podsmaż przez 1 minutę. Dodaj brandy i gotuj minutę, żeby odparować alkohol, wrzuć wątróbki i gotuj ok.5-6 minut mieszając od czasu do czasu. Zestaw z ognia kiedy wątróbki są nadal różowe po przekrojeniu.

Zmiel wątróbki blenderem, dodaj kasztany i grzyby. Wymieszaj dokładnie, żeby równomiernie rozprowadzić dodatki i dopraw do smaku. Podawaj kiedy jeszcze ciepłe z chlebkiem lub przełóż do miseczki, wyrównaj powierzchnię i zalej sklarowanym masłem. Przechowuj w lodówce i zjedz w ciągu 3 dni.

Smacznego!

wtorek, 15 grudnia 2009

Pieprz nie pieprz, Charlie



Parę lat temu w czasie jednej z pracowitych zmian odebrałem telefon z baru i słyszę drżący głos barmana, bełkocącego coś na temat kanapki z kurczakiem zesłanej parę chwil wcześniej na szesnastkę…
- Co jest nie tak?-pytam
- Klient, chce drugą, bo uważa, że ta była nadgryziona…
- ?!?!
- …mówi, że ktoś ją nadgryzł…i…,że była to kobieta…bo on poznaje po układzie zębów…
- A czy ten koleś ma około sześćdziesiątki, siwe włosy, okulary i jest w garniturze?
- Skąd wiesz?


To był Charlie – przyjaciel Boss’a z czasów młodości i jeden z oryginalnych Hell’s Angels, któremu po wypadku a raczej jednej z zadym pozostał ten mały problem – powracający, krótkotrwały i niespodziewany brak kontaktu z rzeczywistością… po prostu czasami pieprzy.



Pieprz, który podobnie jak pieprzenie Charliego nie jest pieprzem, jest głównym składnikiem aromatycznym mojego dzisiejszego dania. To pieprz seczuański, który jest wysuszoną łuską owoców odmiany jesionu kolczastego o pikantnym bukiecie i lekko cytrusowym smaku. Jest ciężki do zastąpienia, ale w razie kłopotu, pokusiłbym się o zmieszanie czarnego pieprzu z kardamonem jako substytutu.




Mały kurczaczek pieczony po chińsku

1 mały kurczaczek (ok. ½ kg)
1 cytryna (pocięta w 3-4 plastry)
2 liście laurowe


Aromatyczne masełko

1 łyżeczka pieprzy seczuańskiego
1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
1 ząbek czosnku
1cm imbiru pociętego w plastry
½ łyżeczki soli morskiej
¼ łyżeczki mielonego cynamonu
¼ łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
50g miękkiego masła


Zacznij od zrobienia masełka.
W moździerzu rozgnieć wszystkie składniki oprócz masła aż stworzą papkę. Dodaj je do masła i dokładnie wymieszaj.

Obmyj kurczaczka, osusz, obetnij zbędny tłuszcz.
Przy pomocy palca poluzuj skórę a tak naprawdę oddziel ją od mięsa na piersi i udach. To naprawdę łatwe, obiecuję:) ale uważaj, żeby nie przerwać skóry.
Wciśnij połowę masełka pod skórę rozprowadzając je równomiernie a pozostałą połowę rozsmaruj na skórze.


Włóż plastry cytryny i liście laurowe do wnętrza kurczaka, zwiąż nogi sznurkiem i wstaw do lodówki na godzinę.


Rozgrzej piekarnik do 190°C. Piecz kurczczka bez przykrywania przez około godzinę lub do momentu kiedy soki po jego nacięciu będą czyste. Skóra powinna być chrupka i lekko zbrązowiona. Wyjmij z piekarnika, przykryj folią i odstaw w ciepłe miejsce na 10 minut.
Smacznego!


Aha, nie sugeruję z czym go podawać. Spróbuj i powiedz z czym Ci smakowało najlepiej.

Przepis dostałem od znajomego, ale podobno pochodzi z restauracji pod Sydney prowadzonej przez Kylie Kwong.

sobota, 12 grudnia 2009

Pierś z kaczki z sosem waniliowym



Nareszcie. Wróciłem. Ufff…To były ciężkie dwa tygodnie. Przewidywałem, że tak będzie, więc nie zabrałem ze sobą laptopa. Głupi to był pomysł… Stęskniłem się za Wami i blogowaniem okropnie!

Na nieszczęście, wszyscy moi współpracownicy myślą (bo nie dociera do nich to co mówię), że wróciłem z wakacji…a ja się czuję jakbym nigdy nie wyszedł z pracy:)

Wakacje to ja sobie zrobiłem dzisiaj! Pojechałem do Wschodniego Londynu (Spitalfields, Shoreditch) – a to prawie jak wycieczka do innego kraju a raczej równoległego wymiaru:). Tam się oddycha kreatywnością! Można ją nożem kroć!! Wyjazdy tam funduję sobie regularnie jak moja dawna sąsiadka do sanatorium w Ciechocinku;)

Od razu też, dzielę się pierwszymi owocami mojej zregenerowanej weny. Proszę bardzo - pierś z kaczki z sosem waniliowym. Nie jest to może mocno rewolucyjny przepis, ale uważam, że doskonale sprawdzi się o tej porze roku a szczególnie w okolicy Świąt.




Pierś z kaczki z sosem waniliowym
(4 porcje)

4 piersi z kaczki
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz

Sos waniliowy:

3 laski wanilii
Olej do smażenia
200g mirepoix*
25ml porto
25ml brandy
10ml armagnac
75ml czerwonego wina
250ml brązowego wywaru mięsnego**
25ml esencji waniliowej

Zacznij od zrobienia sosu.
Małym nożem przetnij laski wanilii wzdłuż, wyjmij ziarenka i odłóż je na później.

W małym garnku/rondlu rozgrzej małą ilość oleju (ok. 1-2 łyżek) i podsmaż mirepoix do zbrązowienia. Dodaj laski wanilii i smaż 2-3 minuty żeby wydobyć smak.

Wlej alkohole, zamieszaj i zagotuj a następnie dodaj wywar i gotuj na wolnym ogniu przez 45 minut aż sos lekko zgęstnieje.

Dodaj esencję waniliową i gotuj przez minutę, przelej przez sitko zachowując tylko płyn. Dodaj do sosu ziarenka wanilii i wymieszaj dokładnie aby je równomiernie rozprowadzić.

Odstaw w ciepłe miejsce.

Osusz kacze piersi, usuń zbędny tłuszcz i żyły. Ponacinaj skórę „w krzyż” nie nacinając mięsa.

Rozgrzej patelnię na średnim ogniu i połóż na nią piersi skórą do dołu. Smaż przez 7-8 minut aby zbrązowić skórę i wytopić tłuszcz. Odlej zbędny tłuszcz i przewróć piersi na drugą stronę. Smaż 2-3 minuty a następnie odstaw w ciepłe miejsce na 5-6 minut.
To bardzo ważne, żeby odczekać aż mięso się „rozpręży”- będzie wtedy soczyste!

Podgrzej sos, potnij piersi w plastry i podawaj z brokułami (w mojej wersji purpurowymi) i ziemniaczanym pure. Możesz ozdobić segmentami limonki co również dodatnio wpływa na smak całej potrawy, ale to tylko opcja:)

*Mirepoix (czyt.mir(e/o)pła) to jedno z ulubionych zwrotów wszystkich chefów he!he! a oznacza mix (najczęściej w równych ilościach lub stosunku 2:1:1) cebuli, marchewki i selera naciowego lub korzenia selera.

**Najprostszy wywar mięsny możesz zrobić z kości (najlepiej cielęcych lub wołowych) i włoszczyzny. Aby był brązowy upiecz kości w piekarniku i dodaj do rosołu/wywaru warzywnego i gotuj do uzyskania odpowiedniego smaku.

***Jak zwykle, podane czasy smażenia nie są wiążące – są „drogowskazem”.


Przepis pochodzi z Advanced Practical Cookery J.Campbell, prof. D.Foskett