środa, 10 marca 2010

Burakowe rosti i Kazik

Po raz kolejny zadaję to samo pytanie. Czy to tylko ja tak mam czy Wy też?

Dzisiaj będzie mowa o wykrzykiwaniu słów, zdań w momencie kiedy wszyscy jednocześnie milkną…bo mam wrażenie, że jestem jednym z faworytów do Tytułu Mistrza Świata w tej dyscyplinie. Mam do tego wrodzony talent a to jak wiadomo największy atut! Rzucam więc rękawicę…

Jednym z moich pucharowych występów była lekcja miernictwa a właściwie moment wejścia do klasy nauczyciela nazywanego popularnie Kazikiem


Zanim jednak przejdę do sedna, przybliżę nieco Kazika. Bardzo mądry i inteligentny człowiek. Wręcz mam wrażenie, że nazbyt mądry i inteligentny, żeby marnować się w technikum. Człowiek – pasjonat, właściciel Trabanta, którego parokrotnie znalazł (jak to się stało?!) „zaparkowanego” pomiędzy drzewami (bez możliwości ruchu w przód lub tył) a co najbardziej charakterystyczne właściciel najpłynniejszych ruchów w szkole…Z za rogu zawsze najpierw pojawiał się tułów a dopiero potem cała reszta, na co my śpiewaliśmy chórem oczekując na jego dotarcie: A cóż to za postać? przemyka po ulicach…tu spojrzy, tam zajrzy…i wszystkim się zachwyca…


…i kiedy my, parę minut po dzwonku, siedząc w klasie pochłonięci dyskusją, tworząc niemiłosierny gwar (trzydziestu facetów!) nad tym jak go zgadać, żeby zapomniał co mieliśmy zadane, On zajrzał…WSZYSCY ZAMILKI…tylko mój głos leciał na pełnej mocy…”a gdzie jest Kazik?”…niestety nie pamiętam czy był tym zachwycony hehe.


Numer dwa na mojej liście to bardzo niewinne pytanie, które zadałem mojej mamie, czy przychodzi do niej koleżanka…ale cóż, ważne są szczegóły.

Byłem w kuchni, skąd przez okno widać, gdy ktoś chce wejść do domu. Mama była w pokoju.       „Mamo, czy przychodzi dzisiaj do Ciebie pani Karczykowska?” (proste prawda?). Mama jednak nie usłyszała, więc powtórzyłem. Nie wiem dlaczego, ale znowu nie usłyszała..i zapytała „ktooo?” więc za czwartym lub piątym razem odwróciłem się od okna, w które byłem wlepiony i  krzyknąłem histerycznie z całej mocy samo nazwisko: KARCZYKOWSKA!!!! Na co ona właśnie otworzyła drzwi…


Pamiętam, że tamtego dnia pachniało w domu plackami ziemniaczanymi…


Ziemniaczano-buraczkowe rosti z wędzonym łososiem
(6-8 porcji)


2 duże ziemniaki (ok. 400g)
1 obrany, surowy burak (150-200g)
1 ząbek czosnku (drobno posiekany)
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Oliwa z oliwek

Plastry wędzonego łososia


Śmietana chrzanowa:
100g gęstej śmietany lub mascarpone
Sok z ½ limonki
2 łyżki świeżo startego chrzanu (lub ze słoika)
½ łyżeczki posiekanego koperku


Umyj ziemniaki, włóż do garnka, zalej zimną wodą i gotuj przez 15-20 minut od rozpoczęcia wrzenia. Odlej wodę i odstaw ziemniaki do lekkiego ostygnięcia a następnie obierz ze skórki. Na dużych oczkach tarki starkuj ziemniaki i buraka, dodaj czosnek, szczyptę soli i pieprzu. Dokładnie wymieszaj i odstaw do lodówki na przynajmniej pół godziny.


W międzyczasie przygotuj śmietanę chrzanową mieszając dokładnie wszystkie składniki.

Uformuj małe rosti/placuszki (moje miały średnicę ok. 9 cm i grubość ok. 1cm)
Rozgrzej łyżkę lub dwie oliwy na patelni i smaż rosti przez 5 minut z każdej strony aż będą zbrązowione i chrupkie za zewnątrz.

Podawaj natychmiast z łososiem, śmietaną chrzanową i limonką.

18 komentarzy:

Unknown pisze...

Lubię buraczki do ziemniaków. Moim zdaniem pasują znakomicie. Ich przeciwieństwa się uzupełniają ale dodawać buraki do placków to do mojej amatorskiej głowy wpaść by nigdy nie mogło. I łosoś z chrzanem. Nie wiem gdzieś Pan się uczył "kompozycji" ale nauczyciela miałeś pierwsza klasa.

Ewa P. pisze...

Dokładnie tak! Podawaj natychmiast !!!
Piękne, cudne, napatrzyć się nie mogę. Po prostu cudo i pyszności.
Łosoś wyjątkowo mi służy ;)

Ewelina Majdak pisze...

Wcale mnie nie interesi która jest godzina i że o tej porze NIE JEM.
Chcę takiego placka.
Natychmiast :)

Ewa pisze...

Miałam nauczyciela historii zwanego Burakiem, wszystko z nim było w porządku oprócz tego, że był młody i się czerwienił ze złości. Odpowiada za moją chwilową niechęć do przedmiotu w szkole średniej. Niektórzy nazywali go Kartoflem. Nauczyciel z niego był do chrzanu i trzeba było się ślizgać jak ryba, żeby zdać. Mieliśmy wszyscy niezłe kulinarne instynkty. Ale serio ... zrobiłam kiedyś zapiekankę buraczano-ziemniaczaną i była absolutnie fantastyczna, zakochałam się w tym połączeniu, to rosti bardzo do mnie przemawia, muszę wypróbować. Pozdrawiam :) Miłego dnia :)

majka pisze...

Ha ha ha... To "Karczykowska!!!" zabrzmialo jak "Mamo kryj sie. Karczykowska nadciaga!!!" :)))

Przepis na placuszki sobie skopiuje :) Buraczki to moja wielka milosc i kazdy nowy, smaczny przepis z ich dodatkie jest na wage zlota :))

Amber pisze...

Dla mnie danie idealne - moje smaki, proste a wyrafinowane.
Pozdrawiam.

Mich pisze...

To jest przepis na mój sobotni obiad!

Niestety też mam skłonność do mówienia kiedy inni milczą, za większą wadę charakteru jednak uznaję dzikie ataki śmiechu kiedy ktoś wpada w furię. Nie umiem się TAK denerwować.
Gdy widzę wykładowcę Katolickiego Uniwersytetu wchodzącego na ławkę w zdenerwowaniu bo na sali szum (100 ściśniętych osób) i krzyczy (KRZYCZY!): -co wy sobie kur... myślicie? Że wykładowca to gów..?
Nie mogę, duszę się falami śmiechu nie do opanowania gdy inni milczą ze spuszczonymi głowami.

Unknown pisze...

Ostatnio na retoryczne pytanie koleżanki, która wpadła w szał i rzuciła wszystkim współpracownikom prosto w twarz: „Czy Wy uważacie, że jestem wariatką?!?”
Wszyscy zamilkli, a mnie się wyrwało: "Trudno zaprzeczyć...” Nawet nie zdążyłam ugryźć się w jęzor... Koleżanka, od poniedziałku, mnie ignoruje :D

Placki fajne!. Bardzo!

Kasia pisze...

super te placuszki ziemniaczano-buraczkowe! a czy burak, którego ścieramy do ziemniaków ma byc surowy?

Sisters4cooking pisze...

No to mam pomysł na jutrzejszy obiad :) A czy mogę przygotować ciasto na placki dziś wieczorem i wstawić do lodówki, tak bym jutro po pracy mogła je od razu smażyć?

asieja pisze...

cudne kolory..

Kasia pisze...

Arku, nie ma znaczenia gdzie (: dziękuję za odpowiedź! W weekend koniecznie będą takie placuszki. Pozdrowienia!

Anonimowy pisze...

lubię te historie:)

Karolina pisze...

Bardzo lubie buraczane rosti. :) Mam przepis wg ktorego dekoruje sie je creme fraiche wymieszana z wodka. :>

Gosia Oczko pisze...

Hehe! Och Arku! Jak ja lubię czytać Twoje opowieści :)) Chichram się (prawie ;)) za każdym razem ;)

fellunia pisze...

Śmiesznie jest nawet jak opowiadasz o lekcjach miernictwa :D Co mierzyliście?

Patrycja pisze...

Burakowe, no proszę. Musi smakować bosko jeszcze z łososiem i tą śmietaną chrzanową, mm-mm!:)

buruuberii pisze...

Kurcze, parkowaliscie Kazikowi trabanta miedzy drzewami? Moj pan od techniki, zwany Ziutkiem, mal malucha i ponoc tez czasem znajdowal go tak zaparkowanym :-D usmaialam sie setnie. Zdarza mi sie tez cos palnac, jestem niestety z tych ktorzy szybciej mowia, niz mysla :)

A rosti zrobie i sosem smietanowym tez, wiem to juz dzis. Pozdrawiam Cie Arku wiosennie.